Były właściciel Amber Gold stanął przed sądem
Marcin P. był obwiniony przez Państwową Inspekcję Pracy o to, że jako szef spółki Amber Gold Obsługa nie wypłacił 37 pracownikom wynagrodzenia za lipiec 2012 roku.
2014-06-30, 20:42
Posłuchaj
Marcin P. został przywieziony do sądu z aresztu w Piotrkowie Trybunalskim. W sali rozpraw siedział w kajdankach. Poniedziałkowy wyrok to tylko jeden z wątków tak zwanej afery Amber Gold.
Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe uznał, że nie ma podstaw do ukarania mężczyzny, ponieważ wykroczenia nie dopuścił się celowo. Firma znajdowała się wówczas w trudnej sytuacji materialnej.
Sędzia Karolina Kozłowska nie pozostawiła suchej nitki na Państwowej Inspekcji Pracy, która jej zdaniem postępowanie w tej sprawie prowadziła niestarannie. - Oprócz skompletowania świadectw pracy pracowników Amber Gold Obsługa i przedłożenia wydruków listy płac Państwowa Inspekcja Pracy nie przeprowadziła żadnego postępowania wyjaśniającego mającego na celu zebranie dowodów, pomimo tego, że postępowanie trwało 10 miesięcy - podkreślił sąd.
Sędzia argumentowała ponadto, że Inspekcja nie przesłuchała żadnych świadków, a oskarżyciel nie wniósł nawet o przesłuchanie w charakterze świadków pracowników firmy. Również obowiązek zebrania dokumentacji, takiej jak regulaminy wynagradzania i płac, które miały decydujące znaczenie dla rozstrzygnięcia tej sprawy, oskarżyciel publiczny przerzucił na sąd. - Sąd z urzędu ustalił osoby, które były odpowiedzialne w spółce Amber Gold Obsługa za prowadzenie spraw kadrowo-płacowych - mówiła sędzia Kozłowska.
W ocenie sądu, w tego typu wykroczeniach należy dowieść, że obwiniona osoba dokonała tego w sposób zawiniony. Jest ono zagrożone karą grzywny od 1 tys. do 30 tys. zł.
Tymczasem, jak ustalił sąd, główną przyczyną opóźnień w wypłacie pensji pracownikom Amber Gold Obsługa było wypowiedzenie pod koniec maja 2012 roku firmie Amber Gold przez jeden z banków umowy o prowadzenie konta.
Sąd dodał, że aby w końcu wypłacić pensje pracownikom Amber Gold Obsługa, Marcin P. zaciągnął pożyczkę i otrzymali oni pieniądze z kasy w gotówce. Opóźnienia wyniosły od 6 do 13 dni.
- Nie sposób zatem dopatrzyć się w działaniu obwinionego złej woli i zamierzonego działania, a wręcz przeciwnie. Zgromadzony materiał dowodowy pozwala na uznanie, że obwiniony powziął wszelkie możliwe kroki zmierzające do wypłacenia pracownikom wynagrodzenia - dodała sędzia.
W sprawie zarzutu o brak premii dla pracowników Amber Gold Obsługa sąd uznał, że miały one charakter uznaniowy i Marcin P. nie musiał ich wypłacać.
W przypadku trzeciego zarzutu o nieuiszczenie obowiązkowych składek na fundusz pracy sąd umorzył postępowanie, ponieważ sprawa ta przedawniła się już w momencie, gdy PIP wniosła do sądu wniosek o ukaranie b. szefa Amber Gold. - Postępowanie w tej sprawie przez PIP nie powinno być w ogóle prowadzone - nadmienił sąd.
Sąd zaznaczył też, że wniosek o ukaranie Marcina P. został złożony po terminie. Wyrok nie jest prawomocny.
REKLAMA
Afera Amber Gold - czytaj więcej>>>
Według prokuratury były prezes Amber Gold Marcin P. i jego żona Katarzyna w ramach tzw. piramidy finansowej doprowadzili około 15 tysięcy osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem ponad 850 mln zł (to równowartość założonych lokat przez wszystkich klientów). Dotychczas w zarzutach stawianych małżonkom ujęto prawie 12 tys. pokrzywdzonych na kwotę 668 mln zł. Oboje są aresztowani.
W miniony piątek prokuratura kolejny raz przesłuchała b. prezesa Amber Gold i jego żonę. Marcin P. usłyszał dodatkowy zarzut wprowadzenia w błąd klientów Amber Gold, którym spółka udzielała pożyczek. Chodziło o objęcie pożyczek rzekomą ochroną ubezpieczeniową, która była warunkiem ich udzielenia. Jego żonie, Katarzynie P., śledczy przedstawili zaś dodatkowy zarzut dotyczący nieskładania sprawozdań finansowych.
W śledztwie podejrzani nie przyznają się do zarzucanych im czynów i odmawiają składania wyjaśnień. Obojgu grozi kara do 15 lat więzienia.
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem, przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku - co znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. W sierpniu 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła ani powierzonych pieniędzy, ani odsetek.
IAR/PAP/asop
Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach>>>
REKLAMA
REKLAMA